W bajecznie kolorowym ogrodzie

mojego Taty – wspomnienie

To było tak dawno...
A jednak nie da się zapomnieć...
Dziś szczęśliwe nad światem płynęły
Wszyscy młodzi (i mali byliśmy)
Tata z kruczoczarną czupryną falistą
o pięknych zielonych oczach, jak soczyste liście lata
Na brąz opalone
Wychodził do ogrodu popracować trochę
A pomysłów tysiące tkwiły w jego głowie
Siał więc i sadził kwiaty tak piękne – wciąż nowe
I potem kiedy wszystko rozkwitło –
- Jak w kalejdoskopie pięknie było
I oślepiało barwami oczy patrzącego:
Cały kwadrat trawy przy płocie pokryty różami:
herbacianymi, białymi, purpurą kapiące
Dalej nieco, wzniosły swe kielichy pachnące
- Lilie, tak, te królewskie o białych kielichach
i różowych środeczkach dumnie unosiły,
swoje pachnące główki – do złotego Słońca.
Tak, jakby dla kontrastu – roześmiane bratki
malutkie, o różnobarwnych płatkach:
brązowo – żółtych, liliowych, białych,
ciemnofioletowych, złotych.
Tata, klęcząc nad nimi, plewił je, nie zważając,
że sporo przy nich jest jednak roboty.
Późnym latem grządki przecudownych astrów
Pyszniły się wielce: puchate białe, bordowe
liliowe, amarantowe, a nawet granatowe.
Ach, przecież w maju (jak mogłam zapomnieć)
rozkwitały krzewy bzów perskich
– niemal purpurowych
bzy lila, piękne białe,
ryż śnieżysty przypominające -
Całe to przecudowne zgromadzenie kwiatów
śmiało się do słońca.
Kiedy zaś lato pełnię osiągało
to – jakby kwiatów tych było jeszcze mało
Malwy strzeliste – kremowe,
koloru wrzosu i czarne
i śnieżnobiałe w błękit patrzyły
A od strony Plebanii starej przez płot zaglądały
śnieguliczki – kuleczki pachnące bielutkie
Śmiały się radośnie
pomarańczowe i złote nasturcje
Tak... Dawno to było... Dziś niema ogrodu
Tatuś mój i Mateczka u Boga Dobrego
Tylko wspomnienie to, co było piękne,
a po czym śladu – niema.
Zakończenie więc smutne, ale piękny temat

 

Katarzyna Wilczyńska