Cudowny koniec późnego lata.

Wczesny wrzesień…
Niedziela, niby taka, jak dawniej,
ale jednak inna…
Głęboki, ciemny błękit wrześniowego nieba
Złoty słoneczny blask i ciepło
rozgrzewa wszystko wokół;
Tak właśnie trzeba…
To wrześniowe, cudowne dziś słońce
praży po prostu – z całą swą mocą.
Powietrze pachnie już zbliżającą się powolutku
złotą, ognistą jesienią.
To nic. Wszakże Dobry Pan Bóg sprawia,
że zmieniają się wciąż pory roku.
Trzeba się z tym pogodzić,
choć może to nieco trudne…
Lecz przecież wszystkie z nich mają coś pięknego –
- Po prostu – wszystkie są cudne.
Lato, które powolutku dobiega końca
Uśmiecha się promiennie do gospodarza Ziemi
– Złocistego Słońca.
Szmaragd pachnących liści
stopniowo w złoto i czerwień przechodzi.
Ciepłem uśmiecha się Słońce
więc to nic nie szkodzi, że wkrótce już, tak niedługo,
Jesień zapuka do zielonych drzwi przyrody delikatnie
Uśmiechnie się do lata i powie:
„Odpocznij braciszku, zmęczony jesteś
Pracowałeś przecież tak ładnie;
Teraz ja rozpocznę swoje panowanie.
Nie martw się,
twoim ukochanym drzewom
nic się przy mnie nie stanie.
Obsypię je tylko złotem, brązem, purpurą i jasną
czerwienią. I one nadal żyć będą.
Nie martw się, nie zaszkodzę im!
One tylko we wrześniu trochę swój wygląd zmienią.
Staną się wszystkie (liściaste) bajeczne kolorowe.
Klony zapłoną złotem, dęby i buki brązem i czerwienią
I świat się rozpromieni całą swych barw paletą.
Tylko strzeliste sosny, kosmate świerki, cisy i jodły
Wyglądu swego nie zmienią.
Zostaną przez rok cały
w szmaragdzie zieleni, srebrzyste…
I będzie pięknie wokół.
Ja, Jesień, przyrzekam co to braciszku,
przyrzekam uroczyście!”
Lato więc rozjaśniło wszystkie swe śliczne barwy
uśmiechem. I rzekło jesieni złocistej:
„Nie martwię się już. Spójrz na tę łąkę
Pobiegnę tam pobawić się leśnym, zielonym echem.
Bogu Dobremu ufam, że przyszłość będzie wspaniała
Byle Mu tylko zawierzyć Świat będzie doskonały! ”

 

Katarzyna Wilczyńska